Kiedy ostatnio wybierałam się na imprezę urodzinową jednej z moich
znajomych, zostałam poproszona o przygotowanie paru pyszności. Zdecydowałam się
na cebularze, o których wpis pojawi się już wkrótce, i koreczki z
brzoskwiń i szynki szwarcwaldzkiej.
Uwielbiam takie słodko-słone połączenie, ale rozumiem,
że komuś może ono nie smakować. W domu po pierwszej próbie smakowej zostałam zapytana:
„a co to ma być?”. Brałam więc pod uwagę małą kompromitację i możliwość,
że koreczki będę jadła sama. Jednak tak się nie stało i wszystko zniknęło z
talerza.
Przygotowanie jest proste, czyli takie, jakie najbardziej lubię. Brzoskwinie odcedzamy z zalewy. Każdą polówkę kroimy na 4 części. Plasterki szyki kroimy wzdłuż na pół.
Teraz przechodzimy do mozolnej pracy. :) Kawałki brzoskwiń obwijamy szynką,
przebijamy wykałaczką tak, żeby nam się konstrukcja nie rozpadła, a i
konsumpcja staje się dzięki temu łatwiejsza.
Smacznego! :)
piekne!
OdpowiedzUsuń