Niedawno zostałam
obdarowana jabłkami. Niby nie było ich aż tak dużo, ale mimo
wszystko nie byliśmy w stanie ich przejeść. Nie za bardzo też
miałam miejsce, żeby je przechowywać, dlatego zaczęłam
kombinować, jak je przerobić. Zaczęłam od standardu, czyli od
musu jabłkowego, którym potem obdarowywałam znajomych. Kiedy
doszłam do wniosku, że ani na mus, ani na kompot, ani na świeże
jabłka nie mogę już patrzeć, postanowiłam zrobić jabłecznik.
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę! Było pysznie! :)
Potrzebne będą:
200g mąki
200ml śmietany 30%
ewentualnie żelatyna lub
fix do śmietany
ewentualnie dodatkowy
cukier lub cukier puder do jabłek i śmietany
Na początku najlepiej
jest przygotować masę z jabłek, która w czasie miksowania ciasta
będzie miała czas ostygnąć. Jabłka obieramy ze skórki, kroimy
na ćwiartki i wycinamy gniazda z nasionami. Następnie kroimy każdą
ćwiartkę na 4-6 kawałków. Tak przygotowane jabłka dusimy z
odrobiną wody i cynamonem (i ewentualnie cukrem) aż jabłka zaczną
się rozpadać. Ma to być konsystencja pół-musu.
Jajka ubijamy z masłem i
cukrem na puszysty krem. Następnie, dalej miksując, dodajemy do
niego mąkę z proszkiem. Na koniec dodajemy mleko i miksujemy aż
składniki się połączą. Masę wylewany do wysmarowanej masłem
formy. Na masie rozkładamy przestudzone jabłka. Ciasto pieczemy
około godziny w piekarniku rozgrzanym do temperatury 175°C. Ja
piekłam ciasto w formie o średnicy 28 cm. Jeżeli użyjecie
mniejszej formy, ciasto wyjdzie Wam grubsze i wydłuży się Wam czas
pieczenia. Najlepiej tutaj sugerować się testem „suchego
patyczka” i kolorem jabłek.
Kiedy cisto ostygnie,
ozdabiamy je bitą śmietaną i cynamonem. Jeżeli ciasto nie będzie
podawane od razu lub nie będzie zjedzone naraz, masę śmietanową
najlepiej ustabilizować fixem do śmietany lub żelatyną oraz w
razie potrzeby dosłodzić cukrem pudrem.